Na liście zawodów deficytowych dla województwa lubuskiego w 2018 roku znalazło się w sumie 46 profesji. Najwięcej pozycji znajduje się w zawodach zrównoważonych, bo aż 141. Sytuacja w powiatach jest zróżnicowana, a zawodów nadwyżkowych dla województwa nie określono.
Pracodawcy najwięcej braków kadrowych zgłosili w takich sektorach jak transport, gastronomia, opieka zdrowotna, a także w finansach, usługach i w branży techniczno-przemysłowej.
Przedsiębiorcy w ostatnim czasie zatrudniają przede wszystkim betoniarzy, zbrojarzy, pracowników robót wykończeniowych, brukarzy, cieśli, dekarzy, stolarzy, mechaników sprzętu do robót ziemnych, a także monterów instalacji budowlanych i inżynierów budownictwa. Lubuski rynek pracy potrzebuje kierowców autobusów i samochodów ciężarowych oraz magazynierów. Fachowcy są w cenie, a na zatrudnienie mogą też liczyć blacharze i lakiernicy samochodowi, tapicerzy, spawacze, diagności samochodowi, operatorzy obrabiarek skrawających, krawcy i ślusarze.
W usługach z kolei występuje deficyt kasjerów, fryzjerów i kosmetyczek, a w branży medycznej brakuje fizjoterapeutów i masażystów, pielęgniarek, położnych, lekarzy, opiekunów osób starszych i niepełnosprawnych. Braki kadrowe dotyczą też kelnerów, barmanów, pomocy kuchennych i piekarzy.
Pracodawcy narzekają również na brak specjalistów takich jak pracownicy do spraw rachunkowości i księgowości ze znajomością języków obcych, samodzielni księgowi, psycholodzy i psychoterapeuci. Oferty pracy w lubuskim znajdą się też dla pracowników socjalnych, nauczycieli przedszkoli, nauczycieli praktycznej nauki zawodu oraz przedmiotów zawodowych. Deficyt obejmuje również lektorów języków obcych.
Braki kadrowe to duże wyzwanie dla pracodawców. Deficyt pracowników wynika m.in. z przemian demograficznych (społeczeństwo starzeje się) oraz migracji międzywojewódzkich i zagranicznych (wielu młodych, wykształconych ludzi opuszcza lubuskie). Problemem pracodawców jest również fakt, że wielu kandydatów do pracy nie ma doświadczenia zawodowego, niezbędnych uprawnień, odpowiedniego stanu zdrowia lub nie zna najnowszych technologii. Z kolei bezrobotni nie kwapią się do podejmowania pracy, która nie satysfakcjonuje ich finansowo, a wielu z nich prawdopodobnie stawia na zatrudnienie w „szarej strefie”.